niedziela, 5 lutego 2017

Rozdział 9

  Siedzieliśmy jeszcze 15 minut w lodziarni i wróciliśmy do hotelu.Oczywiście pokój był z widokiem na miasto.Posiedzieliśmy z godzinę w pokoju po czym wybraliśmy się na zakupy.Kamil stwierdził,że woli moją kuchnię,ale jak nie będzie mi się chciało gotować to pójdziemy do restauracji.
  *30 minut później*
-No to co kupujemy?-zapytałam rozglądając się po pułkach.
-Na pewno coś do jedzenia!-zaczął się śmiać.Chodziliśmy jeszcze chwilkę po sklepie.Po jakiejś chwili byliśmy już przy kasie.Kolejka była dosyć długa,no więc zakupy nam troszkę czasu zajęły.Wstąpiliśmy jeszcze do sklepu z ubraniami,ale nie było nic ciekawego.Po powrocie do domu chłopak powiedział,że musi gdzieś iść i wróci po mnie o 18:00,żebym była gotowa.
  *Oczami Kamila*
Około godziny 16:00 wyszedłem z hotelu zabierając garnitur.Kierowałem się w stronę restauracji która ma podać nam kolację w parku z którego widać całe Arezzo.Nie mogłem się doczekać,aż usiądę z nią tutaj.Kiedy będę mógł czuć jej perfumy,widzieć jej uśmiech,oczy,usłyszeć jej głos.Wszedłem do restauracji i wszystko uzgodniłem.Zajęło mi to około 45 minut,więc mogłem spokojnie kupić kwiaty.Idąc przez miasto spoglądałem na wszystko i na wszystkich.Ci ludzie byli szczęśliwi,niczym się nie przejmowali,no ale Jamajka to jednak najlepsze miejsce.Lecz nie wyprowadził bym się tam,nie potrafił bym zostawić wszystkich i wszystkiego.Podziwiam Wiktorię za to że potrafiła tak wyjechać,właśnie co z Wiktorią?Nie dała nam do siebie namiarów.Szkoda może ją jeszcze kiedyś spotkamy.Rozmyślając o wszystkim zauważyłem kwiaciarnię.Wszedłem do niej i kupiłem najpiękniejsze kwiaty jakie tylko były.Kierując się w stronę hotelu usłyszałem jak ktoś woła moje imię.
-Kamil!Poczekaj chwilkę!-wołała jakaś dziewczyna biegnąc w moją stronę.Oczywiście była to Wiki.
-A to ty!Siemka!Coś się stało?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Nie po prostu zapomniałam wam dać na mnie namiarów.-powiedziała nie wiedząc czy tego chcę.
-Super!Już się bałem,że się nie spotkamy.-powiedziałem z uśmiechem.
-Jej to masz tutaj mój numer!A i powodzenia!-wręczyła mi karteczkę z numerem i pobiegła.
-Dzięki..-powiedziałem zastanawiając się gdzie tak biegnie.Poszedłem do hotelu się przebrać w garnitur.Po czym zapukałem do naszego pokoju.Julka mi otworzyła drzwi.Była taka piękna.Miała na sobie czerwoną sukienkę,srebrny łańcuszek,srebrne kolczyki i rozpuszczone dredy opadające na barki.Miała piękne czerwone usta które idealnie komponowały się z białym uśmiechem.Wysokie czarne szpilki podkreślały jej ciało.Stałem w drzwiach jak wryty.Nie miałem co powiedzieć.
-Kamil?-zapytała Julka.
-Yyy...Co?-zapytałem zmieszany.
-Idziemy?
-Jasne!Przepraszam..-powiedziałem zamykając pokój.
-Za co?-zapytała zdziwiona.
-Za to,że stałem jak wryty,no ale wyglądasz tak pięknie..-powiedziałem patrząc jej w oczy.
-Ejj..Nie masz za co przepraszać..-powiedziała dając mi buziaka w policzek.
-Na pewno?
-Tak a teraz chodźmy!-powiedziała z uśmiechem.Postanowiłem,że przejdziemy się na nogach.Nie ma co wynajmować samochodu na 5 minut spacerkiem.Znając Julkę ten sposób jej się spodoba.Wyciągnęła z torebki białe trampki i je założyła na nogi.Zaczęliśmy się śmiać.Gdy doszliśmy do parku zasłoniłem jej oczy.
-Teraz musisz tutaj chwilkę zaczekać.-powiedziałem i pobiegłem zapalić świeczki.
-Ok.
Wziąłem Julkę na ręce i zaniosłem koło stołu.Pozwoliłem jej otworzyć oczy.
  *Oczami Julki*
Gdy to zobaczyła łzy popłynęły z moich oczu.Rzuciłam się na Kamila i pocałowałam go.
-Dziękuję!Kocham Cię!-krzyknęłam i siedliśmy do stołu.Kelner do nas podszedł i złożyliśmy zamówienia.Siedząc przy stole patrzyłam się na miasto trzymając za rękę chłopaka.Zauważyłam,że się na mnie patrzy,więc spojrzałam w jego stronę.Spoglądaliśmy w swoje oczy nawzajem.Uwielbiałam się w nie patrzeć,zawsze są przepełnione radością.Niestety tą piękną chwilę przerwał nam kelner podający jedzenie.

==================================
Mam nadzieję,że się podoba!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz