czwartek, 2 lutego 2017

Rozdział 7

  Rano obudziłam się o 9:00.Nie miałam kaca bo wypiłam tylko 2 drinki.Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę.Włączyłam telewizor i oglądałam pierwszy lepszy kanał.Szła powtórka jakiegoś filmu,więc postanowiłam,że obejrzę,ale po 30 minutach okazał się nudny.Poszłam na górę się ogarnąć i po 15 minutach byłam już gotowa.Zeszłam ponownie na dół i napisałam karteczkę,że idę na spacer i nie wiem o której wrócę.Po wyjściu skierowałam się w stronę pobliskiego parku,który zauważyłam wczoraj w drodze powrotnej.Idąc miałam słuchawki na uszach i się tylko rozglądałam na boki.Nagle w oczy rzuciła mi się łąka.Pierwsze sobie tak pomyślałam ,,łąka w parku?"no ale jak to ja muszę wszystko sprawdzić :D.Powolnym krokiem udałam się w tamtą stronę. Łąka wyglądała na małą,lecz gdy weszłam na mały pagórek okazało się że ta powierzchnia jest ogromna.Lubię takie klimaty,więc ile miałam sił w nogach pobiegłam i rzuciłam się na trawę.Resztę czasu patrzyłam się w niebo,śpiewałam i słuchałam muzyki,ale wyrwał mnie z tego dzwoniący telefon,Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Gdzie ty jesteś?!-usłyszałam głos Kamila.
-Spokojnie jestem w parku.-powiedziałam chichocząc.
-Ty wiesz że jest już 15:00?!
-Upss nie haha-zaczęłam się śmiać.
-Wracaj do domu!
-Dobrze tato!-powiedziałam ze śmiechem i się rozłączyłam.Powoli zaczęłam wstawać z trawy i się otrzepywać.Zmierzałam w stronę domu małymi krokami.Nigdzie mi się nie śpieszyło.Słońce świeciło mi na twarz,w około mnie skakały dzieci.Było pięknie!Jak już doszłam do domu to oczywiście Bednarek mnie zasypał pytaniami ,,gdzie?,z kim?,ile?" itd.A ja zamiast odpowiedzieć przytuliłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek.
-Mam dla Ciebie niespodziankę!-wykrzyczał Kamil.
-Jaką?-zapytałam ze śmiechem.
-Jedyne co musisz zrobić to się spakować na około 2 tygodnie no może 3,ok?-zapytał z uśmiechem przyciągając mnie do siebie.
-Co ty znowu knujesz Bednarek?-zapytałam unosząc jedną brew do góry.
-Haha nic!Nie masz się czego bać!-zaczął się tak śmieć,że zrobiło się zebranie.
-A co,ten się naćpał?-zapytał Maciek i przymrużonymi oczami.
-Haha nie!-Kamil zaczął się śmiać jeszcze głośniej i zaraził wszystkich śmiechem.
-No to o co chodzi?-zapytała się Koni.
-Nie ważne.-odpowiedział dredowłosy i dodał-Po jutrze jedziemy!Bądź gotowa!.
-No ok!-powiedziałam z entuzjazmem.
  *Dzień wyjazdu*
-Gotowa moja księżniczka?-zapytał Kamil.
-Zaraz schodzę!-krzyknęłam.Po 15 minutach już jechaliśmy.Dowiedziałam się tylko tyle że na lotnisko.Po około 2 godzinach byliśmy na lotniku.Musieliśmy jeszcze czekać 3 godziny na lot.
  *3 godziny później*
W końcu weszliśmy do samolotu i przed nami było jeszcze 3 godziny lotu.
-To co będziemy robić przez te 3 godziny?-zapytałam znudzona po 5 minutach.
-Haha dopiero wylecieliśmy!-chłopak zaczął się ze mnie śmiać.
-No co?-śmialiśmy się jeszcze przez chwile.Reszta drogi minęła dość szybko na rozmowach.

=============================================
Taki krótki,ale jutro postaram się dać dłuższy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz